Uff , w końcu , udało się . Miałam wrażenie , że siedzę przy tej pracy strasznie długo - już miałam zapędy odmierzać czas w miesiącach , ale nie – przecież to trwało około 2 tygodni , do tego jeszcze przy dorywczej pracy - więc nie ma co się załamywać . Pamiątka jest , do tego naciągnięta już na tekturkę , a to najważniejsze.
Niestety rodzice będą musieli oprawić w ramkę już na miejscu , bo ja niestety oprawionego w szkło obrazka nie mogłabym zabrać do samolotu , do bagażu podręcznego . Ale chyba dobrze , bo za nic nie zdążyłabym go oprawić w tak ekspresowym tempie u ramiarki ….
A teraz …igła i nitka pójdą najpewniej w kąt ( no chyba , ze szybciutko dokończę pamiątkę dla Wiktorii ) i ….szydełko w dłoń – pora dokończyć zamówione serwety !
wspaniała pamiątka :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna metryczka, robi powalające wrażenie:)
OdpowiedzUsuńJest przepiekna!
OdpowiedzUsuńmi sie tak dłuzy przy wielu jednokolorowych krzyzykach
pozdrawiam
ślicznie Ci wyszła, rodzice maleństwa będą na pewno zadowoleni
OdpowiedzUsuńWitam po raz pierwszy na Twoim blogu:)piękna metryczka... ja będę też xxx... i choć miałabym ochotę na taką, to jednak moja synowa wybrała inną "Pierwsze kroki", która też mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńCudowna, prezentuje się uroczo.
OdpowiedzUsuń