Moje zmagania z kolosem jakby juz sie skończyły . Nie to , żebym juz zdążyła wyszyć całego - w tak krótkim czasie to niewykonalne – ale powędrował on dalej - do mojej mamy i w weekend będę mogła zobaczyć jak jej idzie. Na takim etapie zakończyłam z nim pracę .
Jeszcze duuużo pracy wymaga ten obraz. Teraz pozostaje mi dopingować mamie …i mogę zając się forum owymi SALami. Tak , tak - SALami . Zgłosiłam swój udział w jeszcze dwóch , które zorganizowały dziewczyny na forum. Dosyć to szalone , zwłaszcza , że w pierwszym postępy niewielkie - ale dam rade , pospiechu nie ma. Na razie jednak nie zdradzę co będę wyszywać – musicie uzbroić sie w cierpliwość i odwiedzić mojego bloga w przyszłym tygodniu - pierwsza odsłonę mamy w poniedziałek . Na razie możecie zobaczyć jak mi poszło z pierwszym SALem.
kolos będzie piekny :) mam nadzieję, że mama będzie zdjęcia podsyłać co jakiś czas, żebyśmy mogły ją dopingować :)
OdpowiedzUsuńA SALowej robótki coś skromnie ;) ale widze, że kawałek haftowany jest metalizowaną muliną więc doskonale rozumiem przyczynę tej sytuacji :)
pozdrawiam
aga
Fagusiu,dasz rade ja kciuki bede trzymala:)
OdpowiedzUsuńPoniewaz tych z motorkami (:D) i tak nie przebije nikt i nic,to mozesz spokojnie sobie dziubac w swoim rytmie:)
Buziolce:))
Fajnie mieć taka mamę :) O matko, ja podgladam Wasz prace i od dwóch dni mam kosmicznie długą listę planów zimowych haftów, a tu czasu niewiele :(
OdpowiedzUsuńKolos ,to rzeczywiście wyzwanie ,ale dasz radę fagusiu. Pewnie,że zajrzę tu do Ciebie by zobaczyc postępy. Pierwszy "SAL bardzo ładny :))
OdpowiedzUsuń